Archiwum grudzień 2015, strona 1


gru 10 2015 Wyczekiwana
Komentarze: 0

 Wyczekiwana

 

Stoi prosto

taka dumna uroczysta i dostojna

chętnie przyjmuje pochwały

uśmiechy

 

lubi się stroić

wszystkie barwy do niej pasują

ona dobrze o tym wie i bawi się

kolorami

 

boi się stycznia

to niedobry miesiąc

wtedy czuje się porzucona

na cały rok

 

grudzień, 2015

Ewa Piasecka

opowiadania : :
gru 10 2015 Dorosła małolata
Komentarze: 3

 

Dorosła małolata

Marta usiadła do lekcji, ale nie mogła się skupić nad zadaniem. Cały czas myślała o młodszej siostrze, która leżała chora           w izolatce. Magda miała 7 lat i często chorowała na anginę         i zapalenie oskrzeli. Teraz, kiedy zaczęła chodzić do szkoły, każda choroba pociągała za sobą zaległości i dlatego Marta tak się martwiła. Od kiedy zamieszkały w domu dziecka czuła się odpowiedzialna za siostrę, chociaż sama jeszcze była dzieckiem. Nauka w szóstej klasie nie sprawiała jej trudności, ale każde niepowodzenie młodszej siostry przeżywała              w dwójnasób. Teraz też postanowiła szybko uporać się             z zadaniami, żeby posiedzieć przy Magdusi, jak ją często nazywała. Wiedziała, że wychowawczyni mimo zakazu, wpuści ją do izolatki. Pani Julia bardzo lubiła te dwie siostry i pomagała im jak mogła. W domu dziecka były dopiero drugi miesiąc, więc jeszcze się przyzwyczajały do panujących tu zwyczajów              i przepisów. Marta zamknęła ostatni zeszyt, pochowała do plecaka potrzebne na jutro przybory szkolne i pobiegła do izolatki. Magda leżała w łóżku z wypiekami na twarzy i ściskała  w ręku pluszowego pieska. Oczy jej błyszczały chyba z gorączki, ale Marta zauważyła ślady łez na rzęsach siostry.         - Co się stało Magdusiu? - zapytała z troską w głosie, jak matka, a nie starsza siostra. - Chcę do domu – płaczliwym głosem odpowiedziała Magda. - Wiem kotku, ja też tęsknię, ale musimy poczekać na tatę, już niedługo – ze ściśniętym sercem kłamała Marta. Usiadła na brzegu łóżka i przytuliła się do siostry.             -Śpij maluchu, bo nie urośniesz, jestem przy tobie – uśmiechnęła się, chociaż głos się jej załamywał.

Dziewczynka objęła z ufnością starszą siostrę za kolana i za chwilę już spała. Marta teraz nie musiała powstrzymywać łez, tylko pozwoliła by spływały jej po policzkach. Płakała bezgłośnie – za zmarłą za wcześnie mamą , za ojcem, który nie mógł wrócić zza granicy, płakała, bo żal jej było młodszej siostry. Sama wydoroślała za wcześnie chociaż nie zdawała sobie z tego sprawy. Wiedziała jednak, że słowo dane tacie   po pogrzebie mamy jest dla niej najważniejsze.

 Ojcu trudno było wytłumaczyć trzynastolatce zawiłości kontraktu za granicą i konieczność zakończenia pracy zgodnie  z umową.

Gdy żona zmarła w szpitalu nie odzyskując przytomności po wypadku myślał, że postrada zmysły. Gdyby nie jego ukochane córki, przyczyniłby się do następnej tragedii. Jednak zmuszony był zająć się dziećmi. Jego praca za granicą powodowała, że żyli w rozłące, ale przyjeżdżał jak najczęściej do domu.    Kochał swoje trzy kobietki, jak mawiał i bardzo przeżywał każde z nimi rozstanie. Po pogrzebie żony był zmuszony po krótkim urlopie wrócić do pracy w Paryżu. Trzymał go tam kontrakt, którego zerwanie byłoby w tej chwili fatalnym posunięciem. Wiedział, że jego starsza córka zrozumie więc tłumaczył, usprawiedliwiał się przed nią i nie krył wyrzutów sumienia.  Marta ufała ojcu i wiedziała, że w tej sytuacji muszą trzymać się razem, jednak decyzja o ich pobycie w domu dziecka przez pół roku była dla niej szokiem. Bunt pokryła milczeniem.               Nie odzywała się cały wieczór po rozmowie z ojcem. Na drugi dzień tato znów próbował, ale milczała uparcie. Marta sama chciała znaleźć jakiś bezbolesny sposób na wyjście z tej trudnej sytuacji, ale przekonywała się, że takiego sposobu chyba nie ma. Uderzyła ją myśl, że strata mamy została wyparta przez problem - co dalej z nimi. Była przerażona i przytłoczona kłopotami, których nie powinna przeżywać trzynastolatka. Teraz próbowała wszystko na spokojnie analizować, chociaż paraliżował ją strach. Tato powiedział, że musi tam wrócić, bo zapłaci wysoką karę za zerwanie umowy. A przecież tak ciężko tam pracował i teraz musiałby oddać tyle pieniędzy – Marta coraz bardziej zgadzała się z punktem widzenia swojego ojca. Z drugiej strony nie chciała się już z nim rozstać, nie chciała,   by jej Magdusia płakała za rodzicami. Wiele by dała, żeby wszystko było tak jak kiedyś, żeby mama była z nimi.

Delikatnie wysunęła się z objęć siostrzyczki i pocałowała ją delikatnie sprawdzając jednocześnie czy gorączka ustąpiła. Pani Julia uchyliła delikatnie drzwi:                                                – Marta, uciekaj do łóżka, nie wyśpisz się. Ja tu będę do niej zaglądać, nie martw się – pogłaskała dziewczynę po ramieniu i uśmiechnęła się. Miała piękny uśmiech, który dobrze działał na ludzi, na Martę również.

- Dziękuję, dobranoc – Marta spojrzała na wychowawczynię smutnymi oczami.


........................................................................................................................

Marta zapatrzona w kwitnącą jabłoń za oknem nie słyszała jak do pokoju wszedł tato.

- O czym myśli moja księżniczka? - zapytał rozmarzonej córki. Marta rzeczywiście wyglądała na księżniczkę. Długie jasne włosy sięgające do połowy pleców okalały śliczną pogodną twarz wesołej szesnastolatki.

- Myślę o tym liceum mundurowym, ale nie chciałabym mieszkać w internacie, bo nie chcę się już więcej z wami rozstawać- odpowiedziała. - Magdusia przyzwyczaiła się, że pomagam jej w lekcjach, a czwarta klasa, to już poważna sprawa. Ja tak lubię te nasze wspólne zadania domowe – uśmiechnęła się do taty. Jej oczy ciągle się śmiały. Skupiona była tylko podczas wizyt u mamy - na cmentarzu i wtedy, gdy oglądali wspólnie zdjęcia i wspominali czasy „przed”.            Teraz oczami i ustami uśmiechała się szczęśliwa, że tato jest w domu, że już nigdy się nie rozstaną. Zrezygnowała ze szkolnej wycieczki do Paryża, tylko dlatego, że miała za złe temu miastu... że zabrało jej tatę, gdy bardzo go potrzebowała. Była szczęśliwa tu i teraz – z tatą, Magdusią i Julią.                 Pół roku temu pani Julia – wychowawczyni z domu dziecka została „ich” Julią. Wyszła za mąż za tatę i stała się najlepszą powiernicą Marty i Magdy, starszą siostrą, opiekunką.           Poza tym Marta poznała fajnego chłopaka, który chodził          do liceum mundurowego. Ciekawie opowiadał o obozach przetrwania i zawodach strzeleckich. Postanowiła też pójść    do tej szkoły, bo jej celem było ściganie tych, którzy jeżdżą pijani po drogach i zabijają niewinnych ludzi. Po tych koszmarnych latach nastały dobre, spokojne dni. Marta nie obawiała się już niczego, była spokojna o swój los i przyszłość młodszej siostry.

                                                             

                                                                                                  Ewa Piasecka

opowiadania : :