Archiwum kwiecień 2016


kwi 07 2016 Obrzydliwie aktualne
Komentarze: 0

 Obrzydliwie aktualne

 

 

Wasiakowa zadzwoniła do córki bardzo zdenerwowana i zaczęła od razu:

- Słuchaj, wychodziłam z mieszkania i akurat na moje piętro weszła nieznajoma kobieta, nie wiem skąd ona znała mój pesel...

- Mamo, uspokój się i mów powoli, bo nic nie rozumiem – Jola próbowała zatrzymać słowotok mamy.

- Kobieta ładnie ubrana w kapeluszu i okularach podeszła do mnie, gdy zamykałam drzwi mieszkania i powiedziała, że należą mi się pieniądze z mniejszości niemieckiej i ona mi je da.

- No i co? - Joli udzieliło się zdenerwowanie mamy. Matka miała 85 lat i nieraz za bardzo ufała ludziom, a oszustów nie brakuje. Joli przeleciały przed oczami nieciekawe obrazy zasłyszane w telewizji i od ludzi.

- No i powiedziała, że ma mój pesel i za mnie wypełni potrzebne papiery, tylko mam coś podpisać i dać jej jakąś tam kwotę w polskich złotówkach, a ona mi wypłaci należną sumę w euro.

- I co zrobiłaś? - Jola już była mokra ze zdenerwowania.

- Nic. Powiedziałam, że nie jestem w żadnej mniejszości i ma stąd spieprzać, bo zadzwonię po policję. Podniosłam głos i baba chyba się wystraszyła, bo spojrzała krzywo i powiedziała do widzenia. Szłam za nią, ale ja po schodach nie mogę tak szybko i nie wiem, gdzie poszła.

- Całe szczęście. Mamo, zawsze tak rób i nie daj Boże, nie wpuszczaj nikogo do mieszkania – Jola w końcu nabrała powietrza, bo przez te rewelacje zapomniała oddychać. - Zaraz przyjadę do Ciebie i pojedziemy na komisariat, opowiesz tam wszystko tak jak mnie...

- Co!? Na jaki komisariat? - wrzasnęła spanikowana Wasiakowa. Jej chwilowy spokój się ulotnił.

- Nie będę się po sądach włóczyć, bo jeszcze w łeb dostanę w jakiejś ciemnej ulicy. To nie moja sprawa, niech policja się tym zajmie, bo nie ma nic innego do roboty – dodała rozindyczona.

- Mamo, przestań – wkurzyła się Jola. - Właśnie po to tam pojedziemy, żeby się tym zajęli... halo, halo! Mamo! - ale po drugiej stronie rozległ się sygnał.

..................................................................................................................................

 

Po dwóch dniach bezskutecznych prób namawiania matki do pójścia na policję, Jola zadzwoniła do niej zapytać, czy nie potrzebuje czegoś z miasta. Mama odebrała chlipiąc w słuchawkę, co spowodowało, że Jola zesztywniała ze strachu.

- Co się znowu stało, źle się czujesz? - zapytała

- Joluś, właśnie miałam do ciebie dzwonić, to moja wina, wszystko przez mój głupi upór – płakała głośno.

- Mamo, zlituj się, mów o co chodzi! - krzyknęła Jola i odruchowo złapała kluczyki od samochodu.

- Nie chciałam jechać z tobą na policję, a ta baba dalej grasuje po osiedlu. Okradła Teresę i Irenę, bo one głupie jej uwierzyły w to całe euro. Joluś, co teraz? - matka już nie płakała, ale miała zmieniony głos i była bardzo rozgoryczona.

- Mamuś, spokojnie, Zacznij się ubierać, będę u ciebie za piętnaście minut. Spróbujemy powstrzymać tę babę przed następnymi odwiedzinami – Jola już zamykała mieszkanie w pośpiechu.

 

.................................................................................................................................

 

Dobrze wiecie, że takie historie się zdarzają. Ta też się zdarzyła. Najlepiej powiedzieć, że to są sprawy policji. Jednak żeby policja mogła działać, musi WIEDZIEĆ. A skąd ma wiedzieć, jak ludzie „nie chcą włóczyć się po sądach”? No i koło się zamyka. Naiwnych nie brakuje, a oszustów tym bardziej. Dlatego może pomóc sobie nawzajem, żeby potem nie mieć wyrzutów sumienia.

Ewa Piasecka

opowiadania : :